ciebie za szefa?
- Nie szefa - wyjaśnił natychmiast. -Nic z tych rzeczy! Nie jestem taki głupi. Powiedziałem „wspólniczka" i dokładnie to miałem na myśli. - A więc to jest układ zawodowy! Po pięciu dniach, sześciu godzinach i trzydziestu siedmiu minutach nie chcę układu zawodowego. Nie wykonałam trzech przelotów na drugi koniec kraju w ciągu sześciu tygodni po to, żeby szukać układu zawodowego. Nie wskoczyłam ci do łóżka tylko dlatego, że szukałam układu zawodowego. Bóg mi świadkiem, Quincy... - Kocham cię. - Co? - Kocham cię, Rainie. Nie masz pojęcia, ile razy już to powtarzałem, ale robiłem to, kiedy zasnęłaś lub kiedy wychodziłaś z pokoju. Nie wiedziałem, czy jesteś gotowa. A może nie wiedziałem, czy ja sam jestem gotów. 259 Ale kocham cię, Rainie. Ze względu na Kimberly muszę zostać na Wschodnim Wybrzeżu, ale jednocześnie już więcej nie chcę cię odwozić na lotnisko. - Och! - W tej sytuacji chyba powinnaś powiedzieć coś więcej niż „och". - Rozumiem. - Oj, zaczynam się denerwować! - Mam podły okres. Kazałeś mi czekać pięć dni. - Będziesz pracowała, ile zechcesz - zaproponował cicho. - Nigdy nie będzie łatwo, ale i nigdy nie będzie nudno. Tak długo czekałem, żeby być szczęśliwym, Rainie. Popełniłem tak dużo błędów. Tym razem chcę się spisać lepiej. I chcę się tego uczyć razem z tobą. Rainie westchnęła. Znów poczuła ten dziwny ucisk w piersi. Więc o to chodziło. O to w tym wszystkim chodziło. Quincy pochylił się i objął Rainie za szyję. - Hej, Quince - mruknęła. - Ja też cię kocham.