sobie o wydarzeniach minionego wieczoru.

  • Mateusz

sobie o wydarzeniach minionego wieczoru.

16 August 2022 by Mateusz

Rozejrzał się dookoła. W pokoju panował okropny bałagan. Wszędzie porozrzucane były ubrania. Przeszedł przez pokój, podnosząc po drodze koszulę, krawat, spodnie. Gdy wziął do ręki marynarkę, z wewnętrznej kieszeni wypadła jakaś koperta. Podniósł ją i przyjrzał się jej uważnie. Przecież wczoraj nie dostał od nikogo listu. Odwrócił kopertę i zobaczył na niej imię brata wykaligrafowane starannym, kobiecym pismem. Zamrugał ze zdziwienia. List do Chada? Musiał leżeć w kieszeni od dnia, w którym po raz ostatni miał na sobie tę marynarkę... Siedem lat temu! Ale skąd się tam wziął? Aha! Powoli zaczął sobie przypominać. Pewnej letniej nocy siedem lat temu, gdy przyjechał w odwiedziny do rodziców, siedział sam w kuchni, gdy ktoś zapukał do drzwi. Otworzył i zobaczył młodą dziewczynę, której twarz skrywał cień. Podała mu list, prosząc, by przekazał go Chadowi. Uciekła, nim zdążył jej powiedzieć, że Chada nie ma chwilowo w domu. Wsadził list do kieszeni, zamierzając oddać go bratu później, ale nie miał już okazji. Chad nie pojawił się w domu. Następną osobą, która zadzwoniła do drzwi, był policjant. Zja- R S wił się tuż przed północą, by poinformować o tragicznej śmierci Chada. Scott obrócił w dłoni kopertę. Jego brat nie żył. List nie został nigdy dostarczony. Młoda dziewczyna nie otrzymała odpowiedzi. Czy powinien go przeczytać? A może należało wyrzucić go bez czytania? - Wyglądasz na zmęczoną - zauważyła gospodyni, wyjmując z piekarnika tacę z czekoladowymi ciasteczkami. Willow smętnie podpierała rękoma głowę, sącząc poranną kawę. - Jesteś pewna, że nie masz ochoty na pożywne śniadanie? Willow pokręciła przecząco głową. - Dziękuję, pani Caird, ale nie jestem głodna. - Zbyt dużo zjadłaś na kolację - zawyrokowała gosposia. - Nie - wyszeptała Willow, choć myślami była gdzie indziej. Przy mężczyźnie, którego tak bardzo kochała. - Gdzie doktor Galbraith? - spytała niby mimochodem, choć kosztowało ją to wiele wysiłku. - Jego teściowa zadzwoniła z samego rana. Dzieci chciały już wrócić do domu, więc od razu po nie pojechał. Powinien niedługo być. Serce Willow zabiło mocniej. Jej plecak był już spakowany, wystarczy więc, że się pospieszy, a uda się jej wyjść przed ich powrotem. Było to zachowanie godne tchórza, ale ona zawsze była tchórzem. Scott wcale się nie zdziwi, gdy wróci do domu i nie zastanie jej. Zrozumie, że po tym, co zaszło wczoraj, nie mogła dłużej zostać w Summerhill. Ruszyła w stronę drzwi. - Dzięki za kawę, pani Caird, zamierzam... - Poczekaj chwilę, Willow... R S - Tak? - Za pierwszym razem, gdy cię zobaczyłam, nie mogłam sobie przypomnieć, co takiego mówił o tobie Daniel. Przypomniałam sobie dopiero dziś rano.

Posted in: Bez kategorii Tagged: horoskop ryby jutro, pączki ceny, operacje plastyczne gwiazd przed i po,

Najczęściej czytane:

eczy, o których on ...

nie miał pojęcia. Montoya wspomniał nazwisko – Phyllis Terrapin, – Jak bardzo wierzyła w astrologię? – Niespecjalnie. Po prostu co jakiś czas chodziła do tej Phyllis, tak jak chodziła do ... [Read more...]

177

co chcesz powiedzieć. Że nie było żadnego Griffina, żadnego przyjaciela z dzieciństwa. Ale mylisz się. On istniał. - Zamrugała kilka razy, przypominając sobie długie, samotne lata dorastania. - Dla mnie on istniał. Adam wziął jej ręce w swoje dłonie. - Jeśli był dla ciebie realny, to istniał. Wtedy. A teraz? Potrząsnęła głową, powstrzymując łzy. - Teraz wiem, że był wytworem mojej wyobraźni. - Ale wtedy potrzebnym. - O tak! - Pociągnęła nosem i przygryzła wargę, przypominając sobie noce, gdy wychodziła przez okno, wspinała się na dach i wpatrywała się w gwiazdy. Obok niej zawsze siedział Griffin. Gotów ją złapać, gdyby się zsunęła, gotów ją pocieszać... Nigdy jej nie zawiódł w przeciwieństwie do innych, w przeciwieństwie do starszego brata, który skradał się korytarzem i wślizgiwał do jej pokoju i do pokoju Kelly, wstrętny, śmierdzący piwem, oblepiający jej policzki plugawymi pocałunkami. W przeciwieństwie do matki, która jej nie wierzyła. W przeciwieństwie do ojca, który rzadko bywał w domu i nigdy nie interesował się swoimi dziećmi. - Griffin był potrzebny - przyznała. - Tak jak Kelly teraz? - zapytał delikatnie. Potrząsnęła głową. Nie rozumiał. Nikt nie rozumiał. - Kelly istnieje, Adamie - upierała się. - Istnieje, tak jak ja istnieję. Rozdział 28 Reed rozsiadł się w swoim komfortowym fotelu przed telewizorem. Płaski ekran, trzydzieści sześć cali. Telewizor był naprawdę ekstra, kosztował majątek, ale Reed go uwielbiał. Postanowił najpierw zjeść gówniany obiad z mikrofalówki, zerkając przy okazji na mecz, a potem pokręcić się koło domu Caitlyn Bandeaux. Poprosił Morrisette, żeby trochę poobserwowała dom i zgodziła się, mimo że jej córka właśnie przechodziła ospę wietrzną. Reed musiał trochę odpocząć. Pracował dwadzieścia cztery godziny na dobę i czuł, że trzeba nieco wyhamować, spojrzeć na wszystko z perspektywy. Zanim Caitlyn Bandeaux znów zatrzaśnie ci drzwi przed nosem. Do diabła. Bravesi przegrywali siedem do jednego pod koniec ósmej zmiany, dwóch zawodników zostało usuniętych. Kiepsko to wyglądało. Metsi mieli dobrą passę. Reed popił obiad piwem, wyrzucił plastikowy talerz do kosza i wyłączył telewizor. Gdy tylko wyszedł, zadzwoniła komórka. Odebrał, wsiadając do swojego el dorado. - Reed, słucham. - Cześć, to ja. - Usłyszał głos Morrisette. - Już jadę. - W samą porę. Opiekunka dzwoniła dwa razy. - Gdzie jesteś? - W bocznej uliczce naprzeciwko małego baru, który nazywa się Nickleby’s. - Podała mu adres. - I wiesz co, nasza wdowa ma chyba randkę. Z tym swoim doktorkiem. Piją drinki. Wyglądają na naprawdę bliskich znajomych. Ciekawe. - Będę za dwadzieścia minut. - Wyjechał z podjazdu i ruszył w kierunku miasta. Po chwili znów zadzwonił telefon. Pewnie opiekunka ponaglała Morrisette. 178 - Reed. - Mówi Bell, zastępca szeryfa w St. Simons. Chciał pan, żebym zadzwonił, gdy ustalimy tożsamość tej kobiety, którą wyciągnęliśmy z wody na północy wyspy. Reed skręcił w lewo i czekał w napięciu. - Tak, zgadza się. - To Rebeka Wade. Zidentyfikowano ją na podstawie dokumentacji stomatologicznej. - Wiadomo, kiedy zginęła? - Trochę już przeleżała w wodzie. Kilka tygodni lub miesięcy. Jeszcze nie ustaliliśmy. - Przyczyna śmierci? - Wciąż nad tym pracujemy. Jak tylko dostanę raport z autopsji, to przefaksuję go panu. Ale jest jeszcze coś dziwnego - dodał poważniejszym tonem, zwiastującym kolejne złe wieści. - Chyba powinien pan o tym wiedzieć. Nie zdążył przyhamować i wpadł w zakręt z piskiem opon. - Niech pan strzela. - Jak mówiłem, jej ciało jest w kiepskim stanie... ale lekarz zauważył coś dziwnego, wspomni o tym w raporcie. Wygląda na to, że odcięto jej język. Reed zacisnął szczęki. Ścisnął mocniej kierownicę. - A nie zrobiło tego jakieś drapieżne zwierzę? - Raczej nie. Lekarz mówi, że język został równo odcięty, zawinięty w folię i włożony do jej torebki. To jedyna rzecz, którą miała w torebce. Własny język zawinięty jak pieprzona kanapka z szynką. Przed domem pozwoliła mu się pocałować. To był jej pierwszy błąd. Drugim było zaproszenie go do domu na drinka. A trzecim pragnienie, by się z nim kochać. Świat jej się walił i rozpaczliwie pragnęła poczuć się bezpieczna w ramionach Adama. Poczuć, że żyje, gdy wokół wszyscy po kolei umierali. Siedzieli na kanapie, popijając drinki - ona cosmopolitana, a on whisky z lodem. - Chyba mu się nie podobam. - Adam wskazał brodą Oskara. Pies leżał w przejściu i nie spuszczał oka z Adama. - Nie jest przyzwyczajony do gości. - Ale rozpoznaje Kelly? Caitlyn westchnęła, zastanawiając się, czy dobrze zrobiła, opowiadając mu o siostrze. - Chciałbyś z nią porozmawiać? - Świetny pomysł. - Poczekaj. - Poszła do kuchni, Oskar za nią. Znalazła torebkę, wyjęła telefon i wróciła do salonu. Adam siedział rozciągnięty na poduszkach w rogu kanapy. Włosy miał lekko zmierzwione, na twarzy pojawił się cień zarostu, długie nogi wyciągnął pod stolikiem. Poważnym spojrzeniem śledził każdy jej ruch, gdy usiadła obok niego i zaczęła wystukiwać numer Kelly. - Może nie być w domu. - Na pewno. - Mówię poważnie... - Caitlyn odczekała chwilę, włączyła się sekretarka. ... [Read more...]

. – Czyli nic, jeśli mnie ...

pytasz. Niestety nic, co wskazywałoby na związek między jego przyjazdem a zabójstwem sióstr Springer. W każdym razie niczego takiego nie znalazłem. – Bledsoe zdusił obcasem niedopałek marlboro, wyjął z kieszeni okulary przeciwsłoneczne, włożył je. – Pytanie tylko, ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 czarter-jachtow.waw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste