- Niektórym kobietom to się podoba. Jodie zamknęła album i wstała.

  • Mateusz

- Niektórym kobietom to się podoba. Jodie zamknęła album i wstała.

26 June 2022 by Mateusz

- Nie mnie. Nie ulegało wątpliwości, że mówi to, co myśli. - Poproszę Assuntę, żeby przygotowała nam lunch na tarasie. A potem poczytasz mi o Florencji po włosku, jeżeli chcesz. Popatrzyła na niego zdumiona, a on musiał przyznać, że sam jest zdziwiony własną propozycją. Miał zamiar popracować, a nie bawić się w nauczyciela języka. Jodie zatrzymała się niepewnie przed wejściem do kościoła, gdzie tego ranka miały zostać po raz pierwszy ogłoszone ich zapowiedzi. Jakby wyczuwając jej wahanie, Lorenzo ujął ją za ramię tak, że nie miała innego wyjścia, jak zrobić krok naprzód. Jodie z niemałym trudem wybrała odpowiednią na tę okazję kreację. Zdecydowała się na czarną, lnianą spódnicę i czekoladową bluzkę z krótkimi rękawami, na którą zarzuciła przepiękną, wielobarwną, jedwabną chustę, dostarczoną z jej rzeczami jako prezent od firmy. W razie potrzeby mogła nią też nakryć głowę. Była tym bardziej zadowolona z tego wyboru, że jej partner wystąpił w czarnym garniturze, białej koszuli i krawacie. Teraz, stawiając pierwsze kroki w tym nowym, całkowicie jej obcym świecie, instynktownie szukała wsparcia u Lorenza, który zresztą wyglądał wyjątkowo nieprzystępnie. Gdyby go przebrać w kostium z epoki, mógłby z powodzeniem odgrywać rolę jednego z Medyceuszy. Ogromny szmaragd na jej palcu płonął w słońcu nieziemskim blaskiem i ktoś z zebranych westchnął, nie wiedziała tylko, z podziwu czy oburzenia. Chociaż nikt się nie odzywał, taksujące spojrzenia ciążyły Jodie nie mniej niż zaręczynowy pierścionek. Ludzie wchodzili do ciemnego wnętrza kościoła, zajmowali miejsca w ławkach i klękali, pogrążając się w modlitwie, więc Jodie też zwróciła się ku najbliższej ławce, ale Lorenzo potrząsnął głową i poprowadził ją dalej. Ich kroki odbijały się echem na chłodnej, kamiennej posadzce, wyślizganej przez miliony stóp. Przed nimi, przy ołtarzu klęczeli pogrążeni w modlitwie księża, a dym kadzidła unosił się wolno w smugach światła wpadającego przez wąskie, pokryte witrażami okna. Na boku pierwszego rzędu ławek wyrzeźbiono herb rodziny Lorenzo. Jodie, nieco zażenowana, usiadła i pochyliła głowę w modlitwie za rodziców, Davida i Andreę, przyjaciół i wszystkich potrzebujących i w końcu, ku własnemu zdumieniu o to, by Lorenzo zdołał się pogodzić ze swoją przeszłością. Chociaż wiedziała doskonale, dlaczego znaleźli się w kościele, nie była przygotowana na ogromne wzruszenie i zmieszanie, jakie wywołało w niej ogłoszenie zapowiedzi. Nagle napłynęła fala wspomnień - słoneczny dzień i ona z roześmianymi rodzicami, idący gdzieś razem; wstrząs, kiedy dowiedziała się o ich śmierci; nieszczęśliwe twarze wujostwa, kiedy usiłowali jej wyjaśnić, co się stało; obawa że straci nogę; pierwszy raz, kiedy po wypadku zdołała stanąć o własnych siłach; pierwsza rozmowa z Johnem w małym kantorku, gdzie pracowała dla jego ojca; ich pierwszy pocałunek i uczucie rozczarowania, że nie było tak bajecznie, jak się spodziewała. Ceremonia, w której brali udział, była tak podniosła, że Jodie nie potrafiła pogodzić się z faktem, że zamiast zakochana i pełna nadziei, czuje się winna i podła. Ciepło uśmiechnięty, wysoki ksiądz o skupionym spojrzeniu podszedł, by im pogratulować, a jego sympatyczne zachowanie jeszcze pogłębiło zmieszanie Jodie. - Moje dziecko, jeżeli chciałabyś ze mną porozmawiać, jestem do twojej dyspozycji - zwrócił się do Jodie nienaganną angielszczyzną. - Ze wzglądu na testament mojej babki musieliśmy zrezygnować ze ślubu w Anglii i przyspieszyć go - poinformował go Lorenzo. - Jesteśmy ojcu bardzo wdzięczni za pomoc. Ksiądz lekko skłonił głowę, a Lorenzo władczym gestem objął Jodie i skierował się do wyjścia. - Wolałabym nie brać ślubu kościelnego - powiedziała, kiedy szli w kierunku palazzo. - Kiedy Ojciec Ignatius modlił się o nasze szczęście małżeńskie, czułam się okropnie winna, wiedząc, że to nie będzie prawdziwe małżeństwo. - Myślisz o seksie? - Nie - zaprzeczyła natychmiast, ale poznała po minie, że jej nie uwierzył. - Prawdziwe małżeństwo to coś więcej niż seks. - Ale seks jest jego częścią, a ty, jak oboje wiemy, jesteś go niebezpiecznie ciekawa. - Wciąż to powtarzasz, ale to nieprawda! - Twoje usta mówią jedno - odparł miękko - a oczy drugie. Muszę wrócić do Castillo na kilka dni. Mogłabyś zostać tutaj, ale może lepiej, żebyś mi towarzyszyła. Kiedy masz przymiarkę sukni ślubnej? - We czwartek. - Doskonale. Akurat zdążymy wrócić. Jodie patrzyła na pierścionek ze szmaragdem, który zsunęła z palca i ułożyła w kasetce. Apartament był wyposażony w alarm antywłamaniowy, ale Jodie i tak martwiła się, że pierścionek ma pozostać na noc w jej pokoju. Zdecydowanie wolałaby, żeby miał go u siebie Lorenzo. Zamknęła kasetkę i pospieszyła przez korytarz do pokoju naprzeciwko. Zawahała się na chwilę, ale zaraz zapukała do drzwi sypialni Lorenza. - Tak - odpowiedział krótko. Jodie otworzyła drzwi i weszła do środka. - Przyniosłam ci pierścionek - wyjaśniła. - Chciałam... - głos zamarł jej w krtani na widok jego gładkiego, opalonego torsu, widocznego spod rozpiętej koszuli. - Co takiego? - zapytał łagodnie, przechodząc obok niej, żeby zamknąć drzwi, zanim zupełnie zdjął koszulę. Złoty pasek od zegarka połyskiwał w świetle nocnej lampki. Jodie, zupełnie oczarowana, nie mogła oderwać od niego wzroku. Zaschło jej w ustach. Dotknęła językiem warg, ale nie była w stanie wykrzesać z siebie sensownej odpowiedzi. Lorenzo był tak wspaniale męski. Wzięła głęboki oddech. - Pierścionek - wykrztusiła, wyciągając do niego kasetkę. - Wolałabym, żeby został u ciebie. - A ty? Też chciałabyś zostać? Dreszcz podniecenia zatarł złość. Czy po to właśnie przyszła do niego? Lorenzo obserwował, jak zmienia się wyraz jej twarzy. - Wcale nie - zaprotestowała poniewczasie. - Po prostu bałam się o pierścionek. - Czy słyszał niepewność w jej głosie? Czy wiedział, że sama nie wierzy w swoje słowa? Nie zdołała się opanować i wyciągnęła rękę, by dotknąć jego piersi. Lorenzo musiał czytać w jej myślach, bo czy inaczej pozwoliłby jej zagubić się we własnym pragnieniu? Czy odpowiedziałby pieszczotą równie namiętną? Jodie czuła się silna i kobieca jak nigdy. Pochyliła głowę, by..: - Nie! - Szorstkość jego odmowy zaszokowała ją. W jej oczach odbiło się zmieszanie i rozczarowanie. - Dlaczego nie? - zaprotestowała. Lorenzo wiedział, że jeżeli dopuści do jeszcze bardziej intymnych pieszczot, nie zdoła nad sobą zapanować. - Nie możemy. Nie mam prezerwatyw, a nie zamierzam wpaść w pułapkę ojcostwa - wyjaśnił szorstko. - Nie lepiej było pomyśleć o tym wcześniej? - zapytała Jodie, zsuwając się z łóżka i ubierając w niezdarnym pośpiechu. Nie mogła pozwolić, by się zorientował, że to odrzucenie boleśnie przypomniało jej postępowanie Johna. Nie chciała też pokazać, jak głęboko zranił ją i zawstydził. Jak bardzo naiwna była jej wiara, że może o czymkolwiek decydować. Spiesząc do bezpiecznej przystani swojej sypialni, uświadomiła sobie z goryczą, że w tym związku wszelkie decyzje leżą poza jej zasięgiem. ROZDZIAŁ DZIESIĄTY Na dźwięk znajomego kliknięcia otwieranych drzwi sypialni Lorenza i równie delikatnego ich zamknięcia Jodie, leżąca w bezsennym oczekiwaniu, zesztywniała. Mieli się pobrać za dwa dni, ale już czterokrotnie zauważyła, że Lorenzo sekretnie opuszcza swój pokój w środku nocy, a po przynajmniej godzinie równie cicho do niego powraca. Caterina wciąż przebywała w Castillo. Czy to ona spotykała się w nocy z Lorenzem? Jodie uznała, że ma prawo to wiedzieć, nawet jeżeli miała być tylko jego tymczasową żoną. Wstała, włożyła szlafrok i miękkie kapcie. Zamierzała sprawdzić swoje podejrzenia. Małżeństwo dla interesu to jedna sprawa, ale bycie niechcianą żoną, której mąż ma kochankę, zupełnie inna. Nie zamierzała odgrywać tak upokarzającej roli. Ze szczytu schodów zauważyła sylwetkę Lorenza przemykającego przez hol poniżej. Podążyła za nim, zastanawiając się, dlaczego nie skorzystał z górnego korytarza, prowadzącego prosto do apartamentu Cateriny. Do korytarza łączącego starszą część Castillo z nowszym, siedemnastowiecznym skrzydłem prowadziło kilka wąskich przejść. Które wybrał Lorenzo? Nikły poblask skierował jej uwagę na schody prowadzące na niższy poziom. Jodie odetchnęła nerwowo. Schody znajdowały się dokładnie pod apartamentem Cateriny, więc najprawdopodobniej... Wydala stłumiony okrzyk, kiedy nagle z cienia wychyliła się ręka i chwyciła ją za nadgarstek.

Posted in: Bez kategorii Tagged: pogodynki w tvn, układanie włosów krótkich, prowadząca top model,

Najczęściej czytane:

zaczyna dzień od wiązania krawata na szyi?

Quincy zerknął na swój krawat. Dzisiaj włożył taki w granatowe i ciemnozielone wzory geometryczne, ale krawat i tak wyglądał podejrzanie podobnie do wczorajszego. ... [Read more...]

ogród jak ukochaną istotę.

Odłożyła talerz na suszarkę. Skończyła zmywanie. Podłoga i blaty lśniły. Wyczyściła nawet piecyk i wytarła mikrofalówkę. Była dopiero ósma, początek długiego dnia, z którym nie wiadomo co zrobić. ... [Read more...]

- Tam są gęste krzaki. Niewiele widziałem.

- Ale szukał ich pan, szeryfie? Dlaczego pan szukał? Szeryf Amity umilkł. W końcu powiedział: - Nie wiem. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 czarter-jachtow.waw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste