zapomnicie dosłownie o wszystkim, nawet nie będzie musiał spojrzeć
wam w oczy, żeby kompletnie nagiąć waszą wolę do swojej. - Zamilkła na chwilę, zastanawiając się, czy mają ją za kompletnie pomyloną. - Na waszym miejscu nie wspominałabym nikomu o niczym, bo jeśli zaczniecie przekonywać ludzi do istnienia wampirów, nic nie wskóracie, za to ktoś w końcu zamknie was w zakładzie. Ludzie zawsze wolą zaprzeczać istnieniu tego, czego się boją. A skoro już musicie wiedzieć... - Na moment zacisnęła zęby, potem nachyliła się do przodu. - Istnieje szczególnie potężny wampir, najgroźniejszy ze wszystkich, znany pod imieniem Władcy. Zły prawie jak sam diabeł. W ciągu wieków pojawiał się wielokrotnie, potem przez wiele lat pozostawał w uśpieniu, sądziłam, że udało się go unieszkodliwić na dobre, ale... Moim zdaniem to właśnie on podążył tutaj za Mary, więc nie tylko ona krąży po ulicach Nowego Orleanu, lecz także coś nieporównanie groźniejszego. - Jesteś pogromcą wampirów? Czyli tacy ludzie naprawdę istnieją? Spuściła wzrok. - Nie, nie jestem. Ja po prostu staram się je powstrzymać od zabijania i od powoływania do życia kolejnych wampirów, chociaż raczej jest to powoływanie do życia w śmierci... Niestety, nie zdołałam ocalić Mary. - Skąd wiesz o tym Władcy? - spytał Jeremy. - Bo już widziałam go w działaniu. Pojechałam na konferencję w Rumunii, mając nadzieję, że może usłyszę pogłoski o jakichś dziwnych, niepokojących wydarzeniach związanych z wampiryzmem. Zazwyczaj podczas takich spotkań mowa jest o wierzeniach i praktykowaniu różnych RS 164 kultów przez ludzi, którzy coś sobie wmówili, ale uważny słuchacz może odsiać ziarno od plew i wyłowić informację, która naprowadzi go na trop prawdziwych wampirów i ich poczynań. W tym przypadku ta informacja przyszła od ciebie. Wiedziałam, że Władca lubi urządzać sobie takie uczty, zresztą zawsze starannie wybierając główne danie dla siebie. A Mary była naprawdę piękna... - To jakieś chore brednie - zawyrokowała poirytowana Nancy. Jessica doskonale zdawała sobie sprawę, że to rzeczywiście brzmi jak bredzenie kogoś niespełna rozumu, ale skoro przycisnęli ją do muru, to niech teraz słuchają. Upierali się przy istnieniu wampirów - słusznie zresztą - lecz nie mieli pojęcia, co to naprawdę oznacza. - Chcieliście poznać prawdę - przypomniała im. - Musicie być bardzo ostrożni przez cały czas, bo jeśli się nie mylę i Władca rzeczywiście przybył do Nowego Orleanu, to również tutaj szykuje się podobny zlot wampirów jak w Transylwanii. Ku jej zaskoczeniu Nancy rzekła: - To straszne, ale wierzę ci. - Jej głos przeszedł w szept. - Byłam tam, dlatego wiem, że mówisz prawdę. Ja tylko chcę, żeby to były brednie. Nagle Jeremy poruszył się gwałtownie. - Słuchajcie, przecież musimy wszystkich ostrzec! Całe miasto! Co ja mówię, jakie miasto? Trzeba ostrzec cały świat! Jessica westchnęła. - Czy ty nic nie rozumiesz? Nie możesz zacząć siać paniki ani doprowadzić do takiej sytuacji, w której ludzie naprawdę zwalczający wampiry zaczną być zamykani w szpitalach psychiatrycznych. Żeby RS 165 działać skutecznie, musimy działać w ukryciu. Nancy spojrzała na Jeremy'ego.